Nasza strona wykorzystuje pliki cookies, które są zapisywane przez przeglądarkę na dysku twardym użytkownika w celu ułatwienia poruszania się po witrynie oraz dostosowania Serwisu do preferencji użytkownika. Istnieje możliwość zablokowania zapisywania plików cookies poprzez odpowiednią konfigurację przeglądarki internetowej, jednak blokada ta może spowodować niepoprawne działanie niektórych funkcji w serwisie. Brak zmiany ustawień przeglądarki internetowej na blokowanie zapisu cookies jest jednoznaczne z wyrażeniem zgody na ich zapisywanie.  Więcej o "cookies"
 

  Kasię obudził pyszny zapach. Pokręciła noskiem, przewróciła się na drugi bok i pomyślała, że jej się te słodkości śnią. Ale nie.... Zapach nie znikał, a nawet stawał się coraz smakowitszy.

Do pokoju weszła mama i usiadła na brzegu łóżka:

- Wstawaj, upiekłam pączki a zaraz biorę się za faworki. Nie ma kto ich zjadać. Szukam pomocnika – uśmiechnęła się ciepło.

- Czy my dzisiaj będziemy mieć gości? - zaciekawiona Kasia wysunęła się spod kołdry.

- Nie, dzisiaj my będziemy się gościć. Mamy Tłusty Czwartek.

- O nie! To już mu nie dawaj pączków! Są bardzo tuczące! Mamo, zrób mu sałatkę!

- Głuptasku – mama szczerze się roześmiała – Tłusty Czwartek to taki specjalny dzień, w którym wszyscy mogą zajadać się smakołykami. I dlatego dzisiaj na śniadanie możesz schrupać pączki. Ale pamiętaj, to tylko dzisiaj. Jutro już tak dobrze nie będzie – mama pogroziła Kasi palcem.

- Ale czemu jest Tłusty Czwartek? I dlaczego jest tłusty? - ciekawość Kasi rosła z każdą chwilą.

- Wstawaj, porozmawiamy przy śniadaniu. Zrobię jeszcze kakao – mama podniosła się i poszła do kuchni.

Dziewczynka wysłuchała wszystkiego z rosnącym zainteresowaniem. Bo przecież jeśli dzisiaj jest Tłusty Czwartek, to kiedy on będzie chudy? I jak to się stanie, że schudnie? Kasia już umyta i ubrana weszła do kuchni. Usiadła za stołem i ze smakiem sięgnęła po największy pączek.

- Pyszny!!! - oblizała usta językiem – Mamo! Jesteś kuchenną czarodziejką! Ale ja wciąż nie rozumiem, dlaczego dzisiaj wolno jeść na śniadanie pączki.

- Nie tylko na śniadanie, możesz podjadać cały dzień, tylko uważaj, żeby Cię brzuch nie rozbolał. Od dzisiaj zaczynają się Ostatki – ostanie dni przed Wielkim Postem. Dlatego ludzie jedzą smaczne i tłuste potrawy. W Wielkim Poście będziemy starać się unikać takich smakołyków. Wtedy jest czas na chudnięcie.

Kasia z radością przyjęła wiadomość, że dzisiaj może jeść wszystko to, co najbardziej lubi, a marchewka i inne warzywa mogą poczekać do jutra. To dopiero będzie piękny dzień! Dziewczynka po namyśle stwierdziła, że do pełni szczęścia brakuje jej jeszcze gumy balonowej. Ubrały się z mamą szybko i wyruszyły do najbliższego sklepu spożywczego. Nagle Kasia zatrzymała się:

- Słyszałaś, mamo, ten dźwięk? Jakby ktoś płakał?

- Nie, nic nie słyszałam, może to słychać radio z czyjegoś domu?

- Nie... To brzmiało tak jakoś żałośnie. Może ktoś płacze, bo nie ma dzisiaj kto mu upiec pączków? To my wtedy podzielimy się naszymi, prawda?

Mama zatrzymała się.

- Wiesz, czasami to nie jest takie łatwe, ale jeżeli ktoś będzie chciał jeść moje pączki, to go poczęstujemy.

- Obiecujesz? Ja chętnie je tutaj przyniosę – zadeklarowała się Kasia.

- Już wolałabym zaprosić tego głodnego osobnika do domu, niż puścić cię samą na ulicę – mama puściła oczko do Kasi.

Dziewczynka uśmiechnęła się szeroko i weszła do sklepu. Nagle kątem oka zobaczyła przez szybę w witrynie sklepowej coś, co przykuło jej uwagę.

- Mamo, poczekam na Ciebie przed sklepem, dobrze? Muszę coś zobaczyć.

- Dobrze, tylko pamiętaj, nie wolno ci nigdzie odchodzić. Zrobię zakupy i zaraz do ciebie przyjdę.

I rzeczywiście, już za chwilę mama wyszła ze sklepu. Nie zapomniała o gumie balonowej, którą wręczyła Kasi. Dziewczynka miała tajemniczą minę. Mama przyjrzała jej się uważnie:

- Coś mi mówi, że nie nudziłaś się przez ten czas, kiedy stałaś przed sklepem...

- Czy obietnic trzeba dotrzymywać? – Zapytała Kasia.

- Oczywiście, tylko czuję, że to pytanie jest podchwytliwe - mama zaniepokoiła się na dobre.

- Wszystko powiem ci w domu, nic się nie martw i dziękuję za gumy.

Kiedy dotarły do domu Kasia długo nie zdejmowała kurtki. Mama patrzyła na nią podejrzliwie, ale nic nie mówiła. Wtem spod kurtki dziewczynki wydobył się dziwny, płaczliwy dźwięk. Mama pytająco spojrzała na Kasię i nagle wszystko zrozumiała. Rozsunęła zamek i zobaczyła maleńką główkę z brudnymi, mokrymi uszkami.

- Czemu wzięłaś kotka z ulicy i nie zapytałaś mnie czy się na to zgodzę?

- Zapytałam, a ty się zgodziłaś – zaprotestowałaś Kasia. - Pamiętasz, powiedziałaś, że wolisz zaprosić głodnego osobnika do domu, niż wypuścić mnie samą z pączkami na ulicę? Oto jest nasz gość, który marzy o zjedzeniu pączków!

Mama pokiwała głową:

- Oj, dziecko kochane, kotki nie jedzą pączków. Ale na pewno z przyjemnością schrupią kocie smakołyki. Coś tam chyba znajdę w lodówce.

Dziewczynka z radości aż podskoczyła i głośno pocałowała mamę w policzek. Kotek zjadł tyle, że sam zaczął wyglądać jak pączek. Zwinął się w kłębuszek i zasnął, cicho mrucząc. A co tam, niech i on ma Tłusty Czwartek!

                                                                                                                                                                                                          I.Ś