Nasza strona wykorzystuje pliki cookies, które są zapisywane przez przeglądarkę na dysku twardym użytkownika w celu ułatwienia poruszania się po witrynie oraz dostosowania Serwisu do preferencji użytkownika. Istnieje możliwość zablokowania zapisywania plików cookies poprzez odpowiednią konfigurację przeglądarki internetowej, jednak blokada ta może spowodować niepoprawne działanie niektórych funkcji w serwisie. Brak zmiany ustawień przeglądarki internetowej na blokowanie zapisu cookies jest jednoznaczne z wyrażeniem zgody na ich zapisywanie.  Więcej o "cookies"
 

    Wdzięczność to trudny temat, bo jak tu być wdzięcznym za życie, zdrowie, ręce, nogi, kiedy tyle spraw wali się na głowę? Sąsiadka wkurza człowieka od rana, w kolanie coś strzyka od wczoraj, nawet posiedzieć spokojnie nie można tak łupie, głowa boli (pewnie od tej chemii w jedzeniu, teraz to do wszystkiego to dodają), nawet kot jest jakiś wredny, tak się dziwnie patrzy na człowieka... Ciekawe, co w tej jego głowie siedzi?

  I jak tu być wdzięcznym? Za co? Za te lata ciężkiej harówy i wciąż debet na koncie? Za te kłamstwa w telewizji, za które jeszcze chcą, żeby płacić abonament? Nawet chleb już nie jest taki dobry jak kiedyś. Kiedyś, to jak się chleb do domu przyniosło, to w całym domu pachniało, a teraz to szkoda gadać. Same podróby.

  O, gdyby tak mieć samochód taki, żeby sąsiadom oko zbielało! O, to co innego. Wtedy wiadomo, człowiek ma za co być wdzięczny. Albo dom full wypas ze wszystkimi bajerami: klima, okiennice zewnętrzne, alarmy... Ale tak normalnie, to jak być wdzięcznym za tę szarą, biedną codzienność? Przecież człowiek gdyby mógł, to rzuciłby to wszystko i poszedł gdzieś na koniec świata i tam dopiero zacząłby żyć!

  Ale zaraz, stop! Moment! Gdzie na końcu świata są darmo domy full wypas? Gdzie nie ma sąsiadów? I gdzie są zwierzęta, które zawsze są przyjazne i miłe? Jest takie miejsce? Gdzie? A może tylko w naszej głowie? A jeśli taki świat jest w naszej głowie, to jakie są szanse na to, że uda się do niego dostać? Zerowe? A może wprost przeciwnie! Jeżeli coś jest we mnie, to znaczy, że jest bardzo blisko. Bliżej już się nie da. Marzę o wspanialszym życiu. O tym, żeby coś zmieniło się na lepsze. Ale nic nie osiągnę, dokąd nie rozejrzę się najpierw wokoło.

Nie mam za co być wdzięcznym?

  •   Przecież żyję. Toż to skarb największy! Po co mi wypasiona fura, willa i Bóg raczy wiedzieć co jeszcze, jeśli byłbym umarły? Żyję i za to dziękuję. Każdego dnia, każdego poranka. Bo mogłem się nie obudzić, a otwieram oczy i znów mogę poczuć łupanie w kolanie. Cud. Cud życia. Więc i ból jest piękny, bo skoro go czuję, to znaczy, że jestem. Że jeszcze coś mogę zmienić, o coś dla siebie zawalczyć. O czymś marzyć, czegoś pragnąć.

  •   Dzieci są niegrzeczne? Krzyczą i kłócą się cały dzień? Skoro się kłócą, to znaczy, że SĄ. Boże, dzięki za to, że mam dzieci. Że podarowałeś mi je na te kilka lat ich dzieciństwa, że mogę patrzeć jak rosną, uczą się, jak przeżywają pierwszą miłość, stają się dorosłe. Że mogę uczestniczyć w cudzie bycia rodzicem.

  •   Plecy bolą, bo wczoraj trzeba było węgiel wrzucić, a pomóc nie ma kto. Taka rodzina! Skoro bolą mnie plecy od wrzucania węgla, to dzięki Ci, Boże, bo to znaczy, że wystarczyło mi pieniędzy na jego zakup. Będę mieć ciepło w domu.

  •   Siedzisz zmarznięty na peronie? Pociąg się spóźnił? Czekasz już godzinę? Masz już dość? Ale czemu? Rozejrzyj się. Na co nerwowo spoglądasz? Na nowoczesny wyświetlacz, informujący o opóźnieniach? Przez co dzwonisz do domu, że jednak nie dojedziesz na czas? Przez telefon komórkowy? Jaki pociąg w końcu przyjedzie? Nowoczesny, z nowymi siedzeniami, głośnikami i klimatyzacją? Cud technologii. Cud myśli ludzkiej. Boże, dzięki, że dałeś mi dzisiaj czas, abym mógł się zatrzymać i to wszystko podziwiać, docenić. Boże, dziękuję, że żyję w czasach takiego rozkwitu technologii, że jest mi tak dobrze... Mam pralkę, telefon, telewizor, najlepsze słuchawki, mikrofalówkę i masę innych urządzeń, o których moi dziadkowie nawet nie marzyli. Świat jest niezwykły!

  Jestem wdzięczny. Jestem wdzięczny za wszystko, co jest wokół mnie, nawet za zło, którego doświadczam, bo dzięki temu wiem, czego mam unikać, co mogę zmienić. W sumie, to po co mi lepszy dom? Mój jest skromny, ale MÓJ. Przeżyłem w nim tyle lat. Mam z tym miejscem tyle wspomnień. I nawet już nie przeszkadzają mi tak bardzo sąsiedzi. Różnie bywa, ja czasami też coś burknę do nich. Fajnie, że są. Dobrze mieć blisko drugiego człowieka. Może jutro upiekę chleb, taki prawdziwy, jak dawniej i zaniosę jeden bochenek do sąsiadów. I postaram się być dobry jak ten chleb.

   Dzięki Ci, Panie, za wszystko!

                                                                                                                                 I.Ś