Nasza strona wykorzystuje pliki cookies, które są zapisywane przez przeglądarkę na dysku twardym użytkownika w celu ułatwienia poruszania się po witrynie oraz dostosowania Serwisu do preferencji użytkownika. Istnieje możliwość zablokowania zapisywania plików cookies poprzez odpowiednią konfigurację przeglądarki internetowej, jednak blokada ta może spowodować niepoprawne działanie niektórych funkcji w serwisie. Brak zmiany ustawień przeglądarki internetowej na blokowanie zapisu cookies jest jednoznaczne z wyrażeniem zgody na ich zapisywanie.  Więcej o "cookies"
 
  •  - No to zaczynamy pościć – powiedział tato. - Zwołuję naradę rodzinną celem ustalenia stosownych praktyk.

  •  - Po co właściwie ten cały post? - skrzywił się Maciek. [...]

  •  - Widzisz synku, post to takie... oczyszczenie – zaczął tłumaczyć tato. Przez te czterdzieści dni, kiedy bardziej troszczyć się będziemy o sprawy ducha niż brzucha, Pan Bóg zbliży się do nas, a my do Niego. Spróbujemy wyciszyć się, aby usłyszeć Jego głos. Postaramy się pokazać Mu, że nasze wiara, to nie tylko słowa. Jak myślisz, co mógłbyś zrobić z miłości do Pana Boga?

  •  - No... modlić się – zaczął Maciek – spełniać dobre uczynki i...

  •  - Pościć – dokończyła za niego mama – czyli odmawiać sobie tego, co może przyjemne, ale niekonieczne. To tak, jakbyś powiedział Panu Bogu: oto mój dar: to miejsce, ten czas, te myśli, te ręce były zajęte, a teraz są dla Ciebie. Czasem może to być trudne, ale przecież wiesz, na co cię stać.

  •  - To ja na te czterdzieści dni wyrzeknę się papierosów – zadeklarował mężnie tato.

  •  - A ja kawy – dołączyła się mama.

  •  - Cóż, ja nie będę oglądać tych niemądrych, tasiemcowych seriali – westchnęła babcia – Ale tylko w poście – dodała prędko, bo świetnie mi się przy nich szydełkuje.

   Parsknęli śmiechem wszyscy, oprócz Maćka, który od dobrej chwili ważył w sobie trudną decyzję. Dobrze wiedział, co przyjemnego, a niekoniecznego kradnie mu czas i sprawia, że wciąż o czymś zapomina. Wśród gier komputerowych przegranych od wujka Janka była jedna, którą tato chciał od razu wykasować, ale zapomniał. […]

  - Tato – odezwał się wreszcie […] - Mówiłeś, że wykasujesz tę grę, no wiesz, tę ze skarbem...

   Ojciec spojrzał uważnie na syna i … nie powiedział nic, tylko mocno, po męsku uścisnął mu rękę. [...]

 

Ewa Stadtmuller, Przypalona szarlotka, Sandomierz 2004.