Nasza strona wykorzystuje pliki cookies, które są zapisywane przez przeglądarkę na dysku twardym użytkownika w celu ułatwienia poruszania się po witrynie oraz dostosowania Serwisu do preferencji użytkownika. Istnieje możliwość zablokowania zapisywania plików cookies poprzez odpowiednią konfigurację przeglądarki internetowej, jednak blokada ta może spowodować niepoprawne działanie niektórych funkcji w serwisie. Brak zmiany ustawień przeglądarki internetowej na blokowanie zapisu cookies jest jednoznaczne z wyrażeniem zgody na ich zapisywanie.  Więcej o "cookies"
 

   Dawniej w Polsce noc sylwestrowa była czasem psot i żartów, przy których dzisiejsze imprezy noworoczne wypadają czasem jak „grzeczna” herbatka u cioci.

 


   Mój tata (rocznik 1950) wspominał, jakie harce urządzało się w wieczór sylwestrowy w jego rodzinnej wsi na wschodnim Mazowszu. Któregoś roku dziadkowie wrócili w sylwestra z kolacji u sąsiadów i poszli doić krowy. Wchodzą do obory, patrzą… a tu stoją inne krowy. Chwilę potrwało, zanim ustalili, z którego gospodarstwa żartownisie przyprowadzili zwierzęta i gdzie są ich własne. Ponoć najbardziej spektakularny figiel w powiecie to było rozłożenie wozu i ponowne złożenie go… na dachu stodoły. Mina gospodarzy, którzy rankiem 1 stycznia zobaczyli swój wóz na dachu, musiała być bezcenna.
   W sylwestra malowano też często szyby w oknach – najpierw sadzą, a potem kolorowymi farbami. Największym powodzeniem cieszyły się oczywiście okna w domach, w których mieszkały panny na wydaniu.
   Oskar Kolberg [...] pisze, że w wielu rejonach Polski [...] w sylwestra i Nowy Rok wędrowali po wsiach chłopcy i młodzi mężczyźni nazywani drabami noworocznymi albo jukacami. Owinięci słomą, z wysokimi słomianymi czapami na głowach i z drewnianymi mieczami w rękach, wpadali do domów z krzykiem, śmiechem i wesołymi przyśpiewkami i urządzali różne psoty – wywracali sprzęty, wylewali wodę z naczyń, rozsypywali śmieci. Nikt się na nich nie gniewał, bo taka wizyta oznaczała pomyślność dla mieszkańców[...]. Gdzieniegdzie słomianym kawalarzom towarzyszyły inne cudacznie wystrojone postacie, np. Dziad i Baba, Cygan, diabły, jeźdźcy na drewnianych koniach.
   Na Kujawach i Kaszubach do dzisiaj gdzieniegdzie kultywuje się zwyczaj, który Oskar Kolberg zanotował jako „wytrzaskiwanie starego roku”. 1 stycznia draby głośno strzelają z batów, co ma „wygonić” stary rok z jego troskami i niedostatkami. [...]
U progu nowego roku tradycyjnie życzono sobie „do siego roku”. Zapomniany dzisiaj zaimek „si” oznacza: „ten” (w domyśle: następny). Można go dzisiaj spotkać w takich archaicznych formach, jak np. „tak czy siak”, „siaki i owaki”. […]
   Sylwestrowy wieczór – podobnie jak wieczór wigilijny – był dla młodzieży czasem wróżb, najczęściej oczywiście oscylujących wokół przyszłego małżeństwa. 1 stycznia wszyscy bacznie zwracali uwagę na to, kto pierwszy odwiedzi ich dom. Jeśli był to mężczyzna, rok miał być pomyślny, a jeśli kobieta – pechowy.
Z Nowym Rokiem związane były różne przysłowia dotyczące pogody. Najbardziej znane to oczywiście Na Nowy Rok przybywa dnia na barani skok. Ale powszechnie uważano także, że słońce i mróz 1 stycznia zwiastują udane zbiory, a mgła i deszcz – nieurodzaj. Np.: Jaki Nowy Rok, taki cały rok; Na Nowy Rok pogoda, będzie w polu uroda oraz Jak Nowy Rok jasny i chłodny – cały roczek pogodny i płodny.

 


Joanna Operacz w: https://pl.aleteia.org/2020/12/31/jaki-nowy-rok-taki-caly-rok-znacie-dawne-zwyczaje-sylwestrowe-i-noworoczne/