Nasza strona wykorzystuje pliki cookies, które są zapisywane przez przeglądarkę na dysku twardym użytkownika w celu ułatwienia poruszania się po witrynie oraz dostosowania Serwisu do preferencji użytkownika. Istnieje możliwość zablokowania zapisywania plików cookies poprzez odpowiednią konfigurację przeglądarki internetowej, jednak blokada ta może spowodować niepoprawne działanie niektórych funkcji w serwisie. Brak zmiany ustawień przeglądarki internetowej na blokowanie zapisu cookies jest jednoznaczne z wyrażeniem zgody na ich zapisywanie.  Więcej o "cookies"
 

2. Drugi tydzień.jpg   Mała Helenka bardzo lubiła chodzić z babcią na zakupy, szczególnie przed Bożym Narodzeniem. Przede wszystkim dlatego, że babcia chętnie spełniała jej prośby. Ilekroć wychodziły razem, dziewczynka wracała do domu z jakimś ładnym podarunkiem: nową książką, szkicownikiem do rysowania czy jajkiem-niespodzianką.

 


   Helenka bardzo chętnie pobawiłaby się z innymi dziećmi, ale te, które spotykała w czasie zakupów u piekarza czy w drogerii, miały znudzone twarze i nie chciały się bawić. Nawet babcia szybko robiła zakupy, gdyż w sklepach nie było nikogo, z kim można było zamienić dwa słowa, nikogo, kto miałby czas porozmawiać.
   Pewnego grudniowego dnia w drodze powrotnej do domu babcia z wnuczką w milczeniu trzymały się za ręce, a śnieg powolutku zaczynał padać.
   Kiedy wróciły do domu, babcia usiadła w swoim ulubionym fotelu. Nazywała go „pomyślunkiem”. Trochę pomyślała, potem energicznie wstała i poszła do schowka. Wróciła po chwili, niosąc w ręku wspaniałą paczuszkę w złotym papierze, z zawiązaną czerwoną wstążką. Helenka chętnie by ją otworzyła, żeby zobaczyć, co jest w środku, ale babcia dała jej do zrozumienia, że zawartość pudełka jest tajemnicą.
   Następnego ranka babcia i wnuczka wyszły wcześnie z domu, niosąc paczkę owiniętą złocistym papierem.
   Pierwszą napotkaną przez nie osobą był pan Władysław, gderliwy stróż o ogromnych wąsach. Mieszkał sam i nikomu nie ufał. Babcia zbliżyła się do niego i wręczyła paczuszkę.
- Co mam z nią zrobić? - spytał zdziwiony.
- To dla pana – powiedziała Helenka.
Stróż zdumiał się.
- A co to jest? - spytał.
- Przyjaźń i szczęście – powiedziała babcia i uścisnęła mu rękę.
- Widziałaś, babciu, jaki był zadowolony? - mówiła Helenka. - Wróćmy do domu, by przygotować inne podarki.
Babcia zaprzeczyła:
- Nie, Helu, jeden wystarczy.
„Wreszcie i ja mam przyjaciół w mieście” – pomyślał Władysław, maszerując raźniej z gorętszym niż zwykle sercem.
   Po drodze spotkał Sebastiana, zamiatacza ulic. Sebastian był nieśmiały, dlatego dzieci wyśmiewały się z niego. Gdy zobaczył stróża, skrył się za wózkiem.
Władysław podszedł do niego i podał paczkę, mówiąc:
- To dla ciebie.
- Dziękuję- wyszeptał, nie dowierzając, uradowany Sebastian.
W ten sposób stróż i zamiatacz ulic zostali przyjaciółmi.
   Sebastian także nie otworzył paczki. „Zrobię prezent Dorotce” – pomyślał.
   Dorotka byłą chudziutką dziewczynką o blond włosach, zaplecionych w warkoczyki. Tylko ona mówiła mu „dzień dobry”. Teraz leżała chora na grypę. Sebastian podał podarek jej mamie. Ta poczęstowała go kawą. Gdy Dorotka otrzymała piękną paczkę, zaraz poczuła się lepiej.
   Głaskała piękny, złocisty papier i czerwoną wstążkę. „Musi to być piękny podarek” – myślała. „Poślę go Zuzi, aby zapanowała między nami zgoda”. Zuzia to jej najlepsza przyjaciółka, ale przed dwoma dniami dziewczynki pokłóciły się w szkole. Zuzia przezwała Dorotkę „czarownicą”, a Dorotka Zuzię „złośliwą grymaśnicą”.
   Gdy Zuzia dostała paczuszkę, pobiegła do Dorotki, uściskała ją, a potem wspólnie stwierdziły, że taki ładny prezent ucieszy panią nauczycielkę, która od pewnego czasu byłą smutna.
   Nauczycielka uśmiechnęła się, gdy przed lekcją zobaczyła na biurku błyszczącą paczuszkę. Tego dnia lekcje nie wydawały się jej tak męczące, a czas minął w radosnym nastroju. Nauczycielka, wracając do domu, zaniosła prezent pani Ambroziak, której dzieci mieszkały daleko, a ona często płakała. Również pani Ambroziak nie zatrzymała podarku dla siebie, lecz zaniosła go panu Ludwikowskiemu, który był uprzejmy i wrażliwy, ale ponieważ był rzeźnikiem, wszyscy uważali, że nie ma serca. Także pan Ludwikowski nie zachował podarunku dla siebie…
   I tak paczka przechodziła z rąk do rąk, a wszyscy, którzy ją sobie przekazywali, uśmiechali się do siebie i rozmawiali ze sobą.
   Po kilku dniach, gdy Hela i jej babcia wracały do domu z zakupów, stwierdziły, że w sklepach słyszały wesołe rozmowy, a dzieci chętnie się bawiły. Pewien pan pozdrowił babcię i opowiedział jej, co wydarzyło się tu i tam, i że ludzie od pewnego czasu byli szczęśliwsi dzięki jakiejś tajemniczej paczuszce. Gdy babcia szukała w torebce kluczy do mieszkania, podeszła do niej pani Amelia, która mieszkała piętro niżej, ale nigdy wcześniej nie odezwała się do babci ani słowem.
- Chciałabym złożyć pani życzenia wesołych świąt – powiedziała i podała… piękną paczuszkę w złocistym papierze.
- Dziękuję – odpowiedziała babcia z uśmiechem – Może pani wejdzie do mnie i porozmawiamy chwilę?
- Hurra! - krzyknęła Hela, gdy zostały same w domu. - Paczuszka wróciła do nas! Ale teraz, babciu, powiedz mi, co jest tam w środku?
- Nic szczególnego – odpowiedziała babcia. - Jedynie trochę miłości.

 


Złocista paczuszka w: Bruno Ferrero, Opowiadania bożonarodzeniowe i adwentowe.


ZADANIE: Przygotuj drobny prezent dla osoby, którą lubisz trochę mniej, a następnie wręcz go. Może to poprawi Wasze relacje?