- To już jutro, to już jutro! - Małgosia niemal skandowała na cały głos prawdę objawioną, którą niedawno odkryła.
- Ale co jutro? - zapytał tata, patrząc z cichym wyrzutem na córkę, która zdecydowanie przekraczała wszelkie normy decybeli, odpowiednie dla ludzkiego ucha.
- No, Boże Narodzenie, tato! To ty nie wiesz?
- No właśnie pierwsze słyszę. Z tego, co wiem, Boże narodzenie jest pojutrze, a jutro Wigilia. A Wigilia…
- Tak, pamiętam, znaczy czuwanie. Ale ja nie chcę czuwania, ja chcę urodziny Pana Jezusa! I będziemy świętować! I będą słodycze!
Tata roześmiał się, wysłuchując dziecięcej wersji opinii, co jest najważniejsze w ciągu najbliższych godzin.
- A może tak uporządkujemy wszystko od początku? - odezwał się po chwili.
- Jak to? Znowu? Przecież cały miesiąc sprzątaliśmy, nawet u mnie pod łóżkiem i okna umyliśmy dla Pana Jezusa…
- Nie o taki porządkowanie tacie chodziło – wtrąciła się niespodziewanie mama […]. - Tata miał na myśli to, żebyśmy raz jeszcze opowiedzieli sobie, co to za święta.
- To ja powiem, bo ja wszystko wiem! - ucieszyła się czterolatka.
- Świetnie, zamieniamy się w słuch – uśmiechnęła się mama […].
- Anioł powiedział Maryi, że będzie mamą. I ona poszła z Józefem do Betleja…
- Betlejem – poprawił dyskretnie tata.
- Ciii… Ja mówię! I tam nie było miejsca i poszli do szopki i do żłobka dla wołka. I świeciła gwiazda, i przyszli pasterze z owcami, a potem trzej królowie, którzy przynieśli dary: złoto, kadzidło i mirrę.
- A Pan Jezus?
- Leży w żłobku i uśmiecha się do wszystkich, bo ma urodziny!
- A gdybyś tak miała wziąć udział w przedstawieniu i zagrać kogoś, kto przyszedł do Niego w odwiedziny… Pamiętasz, kto pojawił się w szopce?
- Pasterze, królowie i…
- … i aniołowie – podpowiedziała mama.
- tak, mama ma rację. To gdybyś mogła zagrać kogoś z nich w jasełkach, kogo byś zagrała?
- Pasterza!
- A dlaczego?
- Nie wiem…
- A co byś powiedziała, jako pasterz Panu Jezusowi?
- Że go kocham!
Rodzice spojrzeli na siebie. Z taką argumentacją trudno było się sprzeczać. Lepszej odpowiedzi sami by nie wymyślili. Pewne było jedno: przygotowali do świąt nie tylko siebie, ale i czteroletnią Małgosię. Malutką, bystrą, ale za to całym serduszkiem gotową na najważniejszą noc w kończącym się roku.
Opowieści świąteczne w: Barbara Garczyńska, Kalendarz adwentowy.
ZADANIE: Dzisiaj Ty wymyślasz sobie zadanie!