Nasza strona wykorzystuje pliki cookies, które są zapisywane przez przeglądarkę na dysku twardym użytkownika w celu ułatwienia poruszania się po witrynie oraz dostosowania Serwisu do preferencji użytkownika. Istnieje możliwość zablokowania zapisywania plików cookies poprzez odpowiednią konfigurację przeglądarki internetowej, jednak blokada ta może spowodować niepoprawne działanie niektórych funkcji w serwisie. Brak zmiany ustawień przeglądarki internetowej na blokowanie zapisu cookies jest jednoznaczne z wyrażeniem zgody na ich zapisywanie.  Więcej o "cookies"
 

Przed Światowymi Dniami Młodzieży (17)

07 luty 2016

 

 

logo sdmPrzed spotkaniem z papieżem Franciszkiem w Krakowie kilka tysięcy młodych z całego świata przyjedzie na pięć dni do naszej diecezji. Dobiega powoli końca zbieranie zgłoszeń od rodzin, które chcą przyjąć pielgrzymów ze świata pod swój dach.

Dlaczego Światowe Dni Młodzieży są dla nas wszystkich tak ważne? Powodów jest wiele. Kiedy Jan Paweł II zaproponował taką formę sppotkań młodych, nie brakowało cichych krytyków. Przed kolejnymi spotkaniami, zwłaszcza w krajach Zachodu, wieszczono, że będzie klapa, że nikt nie przyjedzie. Wbrew tym głosom, to właśnie młodzi potrafili genialnie odczytać intuicję św. Jana Pawła II i wypełniali place, stadiony, lotniska, tworząc wielką wspólnotę wiary, modlitwy, radości – wspólnotę młodego, żarliwego Kościoła. W czasie Światowych Dni Młodzieży to sami młodzi stają się prawdziwymi ewangelizatorami, którzy mówią o Bogu językiem swoich rówieśników. To wielka szansa, by trafić do tych, którzy oddalili się od wspólnoty Kościoła.

Doświadczenie poprzednich Światowych Dni Młodzieży pokazuje, że dni spędzone u rodzin wspomina się najmocniej. - Zaskakujące były chwile spędzone w rodzinnych domach. Przeważnie wracaliśmy tam już późnym wieczorem, ale to nie było przeszkodą, by jeszcze przez długie godziny serdecznie rozmawiać z gospodarzami. Zarówno my byliśmy zainteresowani ich codziennością, jak i oni naszym życiem w Polsce. Tak bliskie relacje pozwoliły na zawiązanie niezwykłych przyjaźni – opowiadają uczestnicy ŚDM w Rio de Janeiro.

 

„Ostatnie Światowe Dni Młodzieży, w których uczestniczyłam, bardzo mnie poruszyły. Zdałam sobie sprawę, że w Kościele mogę czuć się jak w domu, bez względu na to, na jakim krańcu świata jestem. Mimo, że było nas tak wiele osób z różnych krajów, łączyło nas jedno – wspólna wiara w Boga. Każde spotkanie jest inne, a przez to wyjątkowe. Teraz bardzo chcę zobaczyć ten piękny kraj, w którym wychował się i żył Jan Paweł II. Czekam z niecierpliwością na nasze spotkanie. Odliczam dni do naszego spotkania” – napisała Ronelle B. Govender z RPA.

Od rodzin, które zdecydują się przyjąć pielgrzymów, nie wymaga się zbyt wiele. Trzeba zagwarantować im miejsce do spania, dostęp do łazienki oraz zapewnić śniadania i kolacje, ewentualnie dowóz na miejsce spotkań, jeśli będzie taka konieczność. Nie chodzi o to, by zapewnić im warunki, jak w trzygwiazdkowym hotelu. To są pielgrzymi. Będą mieli ze sobą karimaty i śpiwory. Ci, którzy do nas przyjeżdżają, to w większości członkowie grup i wspólnot parafialnych. To dobra młodzież. Można im bez obaw powierzyć klucze i kąt w swoim domu. Znajomość języków też nie ma znaczenia i nie stanowi bariery. Już wiele osób zdecydowało się, że chcą przyjąć pielgrzymów u siebie.

– Mamy świadomość, że ci młodzi ludzie, chcąc przyjechać na spotkanie z ojcem świętym, muszą gdzieś się zatrzymać. Wiemy, że będą u nas pięć dni. W tym czasie zapoznają się z naszym regionem. Mamy warunki, więc dlaczego nie mielibyśmy się otworzyć na jakieś nowe doświadczenie?  – mówią ci, którzy już złożyli deklarację przyjęcia pielgrzymów.

Przyjęcie tych młodych jest świadectwem naszej wiary. Oni są związani z Kościołem. Goszcząc ich, podajemy rękę naszym braciom w potrzebie. Spotkamy się z ludźmi z innego kręgu kulturowego, mówiących językiem, którego może nie rozumiemy, ale łączy nas wiara. Ona nas jednoczy. Otwórzmy swoje domy, podzielmy się tym, co mamy najpiękniejszego, czyli naszą polską gościnnością, bo – jak mówi przysłowie – „gość w dom, Bóg w dom”. Przyjmiemy ich w naszych parafiach i naszych domach.

W pierwszej chwili mogą rodzić się pytania i obawy: czy mogę przyjąć obcokrajowców, jeśli nie znam ich języka? Czy potrafię pogodzić przyjęcie gości z pracą zawodową? Czy moje mieszkanie jest odpowiednie, by przyjąć pielgrzymów? Nie ma powodów do obaw, w praktyce wszystko staje się prostsze niż przypuszczamy. Ci, którzy otworzą drzwi swoich domów przed pielgrzymami, przeżyją wyjątkowe chwile, do których będą wracać pamięcią.

kjk 
(Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.)