Nasza strona wykorzystuje pliki cookies, które są zapisywane przez przeglądarkę na dysku twardym użytkownika w celu ułatwienia poruszania się po witrynie oraz dostosowania Serwisu do preferencji użytkownika. Istnieje możliwość zablokowania zapisywania plików cookies poprzez odpowiednią konfigurację przeglądarki internetowej, jednak blokada ta może spowodować niepoprawne działanie niektórych funkcji w serwisie. Brak zmiany ustawień przeglądarki internetowej na blokowanie zapisu cookies jest jednoznaczne z wyrażeniem zgody na ich zapisywanie.  Więcej o "cookies"
 

Prasa katolicka

Płyta z filmem pt. „Cristiada” dołączona jest do najbliższego numeru „Gościa Niedzielnego”. O obrazie tym oraz o wydarzeniach historycznych, o których on opowiada, pisze Edward Kapiesz w tekście pt. „Meksykańska krucjata”. Oto jego fragment, a także urywki innych artykułów z tego samego numeru GN.

 

13 maja 1981 r. był dniem pracowitym dla Papieża – w tym właśnie dniu m.in. Jan Paweł II ustanowił Papieski Instytut Studiów nad Małżeństwem i Rodziną. Włodzimierz Rędzioch przypomina fakty sprzed 33 lat, gdy na Placu św. Piotra padły strzały. Na zdjęciu pokazuje miejsce zamachu na Ojca Świętego. W tygodniku ponadto wywiad z kard. Marianem Jaworskim, który przez kilkadziesiąt lat był blisko biskupa, kardynała Karola Wojtyły, a potem papieża Jana Pawła II oraz wspomnienia Eugeniusza Mroza, sąsiada Karola Wojtyły z Wadowic, który wspomina rodzinne miasto z dawnych lat.

"Niedziela" pisze także o rzymskich spacerach Jana Pawła II, recepcie na świętość oraz tajemnicy powołania, w kontekście rozpoczynającego się Tygodnia Modlitw o Powołania.

O ukraińskich nadziejach, polskich złudzeniach i europejskiej obronie Rosji przeczytamy w wywiadzie z prof. Zdzisławem Krasnodębskim.

 

Cały świat czekał na ten dzień. 27 kwietnia 2014 r. papież Franciszek ogłosił świętymi dwóch papieży naszych czasów. Była to niespotykana wcześniej w dziejach uroczystość z udziałem czterech papieży: Jana Pawła II i Jana XXIII, wyniesionych do chwały ołtarzy, oraz papieża Franciszka i papieża seniora Benedykta XVI – czytamy w "Niedzieli", która zamieszcza ponadto orędzie papieża Franciszka skierowane do narodu polskiego przed kanonizacją, kazanie wygłoszone podczas Mszy św. św. kanonizacyjnej oraz reportaż Artura Stelmasiaka z pielgrzymowania pociągiem na kanonizację. W tygodniku znajdziemy także wywiady z s. Marie Simon-Pierre Normand oraz z Floribeth Morą Díaz, których cudowne uzdrowienia otwarły drogę do beatyfikacji i kanonizacji Papieża-Polaka. Swoje refleksje o pontyfikacie przedstawia w wywiadzie także abp Józef Michalik zaś o kanonizacyjnej ikonie opowiada polska karmelitanka pracująca w Islandii – s. Agnieszka od Bogurodzicy OCD.

W "Niedzieli" znajdziemy także sylwetkę wyjątkowej kobiety – Marii Okońskiej, najbliższej współpracowniczki kard. Stefana Wyszyńskiego.

Kard. Stefan Wyszyński wyprowadził nas z niewoli, jak Mojżesz naród wybrany z Egiptu, zaś Jan Paweł II wprowadził nas do ziemi wolności – pisze o. Jan Pach w artykule wydrukowanym z okazji przypadającej 3 maja uroczystości Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski. Artykuł wskazuje zasługi uformowanych przez Jasnogórską Matkę i Królową Narodu polskiego opatrznościowych i świętych pasterzy, którzy uratowali Kościół w Polsce oraz naród przed nawałnicą komunizmu i przed stylem życia, jakby Boga nie było. Kard. Wyszyński i kard. Wojtyła poprowadzili Kościół w Polsce maryjną drogą.

"Doświadczenia przeszłości uczą nas, w kim szukać oparcia, kto jest tym największym sprzymierzeńcem Kościoła i Narodu. To, co się nawiązało między Matką Bożą, Matką Kościoła, Królową Polski a Kościołem i Narodem w Polsce, jest swego rodzaju przymierzem" – to słowa Jana Pawła II, wypowiedziane do biskupów polskich przybyłych w styczniu 1993 r. do Rzymu z wizytą "Ad limina Apostolorum". Słowa te przypomina autor artykułu.

ks. Wojciech Lemański oraz boromeuszki z Zabrza to postacie, którym poświęcone są teksty, zamieszczone w kolejnym numerze „Gościa Niedzielnego”. Prócz tego pamiątka z kanonizacji: obrazki z modlitwami do świętych Jana XXIII i Jana Pawła II.

 

Co z nimi  będzie? [ks. Tomasz Jaklewicz]

Medialny obraz wydarzeń w Zabrzu jest niesprawiedliwy. Piętnując zło, nie wolno odbierać dobrego imienia wszystkim siostrom, które od 120 lat służą dzieciom, ani setkom ich wychowanków, którzy tam  dostali szansę na lepsze życie.

Zło trzeba piętnować, czasem także przez opisanie go w mediach. Ale nagłaśnianie patologii przybiera nieraz postać histerii czy wręcz linczu. W medialnym zgiełku gubi się prawda. Liczy się efekt. Często chodzi po prostu o zniszczenie kogoś i przekreślenie dobra. W przypadku osób w sutannie lub habicie, na których ciąży jakaś wina, trudno liczyć na troskę o obiektywizm, o próbę zrozumienia złożoności sytuacji czy wysłuchania drugiej strony. Wyciąganie drzazgi z oka brata lub siostry odbywa się w mediach przez obcięcie im głowy. Owszem, w ośrodku w Zabrzu nie wszystkie trudne sytuacje były rozwiązywane tak, jak być powinny. Działy się tam również rzeczy złe. Kilkoro dzieci zostało skrzywdzonych. Rozmawiałem o tych smutnych wydarzeniach z s. Bernadettą i s. Franciszką, które sąd uznał za winne zaniedbań i stosowanie przemocy. Pokazały mi piątkowy „Fakt”. Tytuł z okładki: „Zakonnica stworzyła szkołę morderców i pedofilów!”. – Niech ksiądz patrzy, co oni z nami zrobili... brakuje słów, zgroza, popełniałyśmy błędy, ale to przecież nie tak…

 

Zbuntowany kapłan [Bogumił Łoziński]

Ludzie znający od lat ks. Lemańskiego są zszokowani jego postawą i podkreślają, że był on gorliwym kapłanem. – Bardzo pracowity, pełen poświęcenia, wymagający od siebie, inteligentny – mówi nam jego kolega kursowy. Do niedawna ks. Lemański był zapraszany jako rekolekcjonista, bo głosi bardzo dobre kazania. (…) Zaangażował się w dialog chrześcijańsko-żydowski, był współzałożycielem Społecznego Komitetu Pamięci Żydów Otwockich i Karczewskich, wstąpił także do Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów. Zaangażowanie to zostało docenione przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który w 2008 r. odznaczył ks. Lemańskiego Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski za bycie „kustoszem pamięci o polskich Żydach”. Jego gorliwość podkreślają też mieszkańcy Jasienicy. – Troszczy się o potrzebujących, dba o życie religijne, wszystkie pieniądze przeznacza na kościół, a sam żyje bardzo skromnie – mówi nam jeden z parafian, murem stojący za byłym proboszczem.

Z czasem zaczęły pojawiać się problemy. (…) Warto zwrócić uwagę na to, że ks. Lemański wchodzi w konflikty praktycznie z każdym środowiskiem, w którym funkcjonuje, i często doprowadza tam do podziałów. Spór wiedzie nie tylko ze swoim biskupem, księżmi, częścią parafian, dyrekcją szkoły, krytykującymi go dziennikarzami. Doprowadził nawet do podziału w Polskiej Radzie Chrześcijan i Żydów.

 

Zwiałam z obozu koncentracyjnego

O zabójczej mocy magii, wróżb i horoskopów oraz leczącej sile Koronki do Miłosierdzia Bożego z Patrycją Hurlak, popularną aktorką i najsłynniejszą „ekswiedźmą” Rzeczypospolitej rozmawia Marcin Jakimowicz.

Aktorka mówi m.in.: - Już jako dziecko byłam niezwykle otwarta na duchową rzeczywistość. Wiedziałam, że mogę spokojnie rozmawiać sobie ze zmarłymi. Jako przedszkolak nie rozumiałam, czemu wszyscy rozpaczają po śmierci babci. Czułam, że ona siedzi w pokoju obok. Gdy jako czterolatka siedziałam w łóżeczku pół metra od łóżka rodziców, nie mogłam do nich wyciągnąć ręki, bo „coś” mi przeszkadzało. Oswoiłam się z tym, że obok mnie jest inny świat. 


Stawiałam już sobie karty, otaczałam się amuletami, magicznymi przedmiotami, korespondowałam z wróżkami. I wówczas pewien dorosły człowiek podarował mi swój podręcznik do czarnej magii. Nie zdradzam nazwy tej książki, by nie robić jej reklamy, choć młodzi na rekolekcjach droczą się ze mną i ciągną mnie za język. (śmiech) Wpadłam w magię po uszy. Zdarzało się, że książka spadała z półki i „przypadkowo” otwierała się na zaklęciu, którego akurat potrzebowałam. Taka jazda. (…)

Egzorcyzm okazał się bombą z opóźnionym zapłonem. (śmiech) Następnego dnia wracałam do Warszawy i poczułam, że wszystko zaczęło mi „odpadać”. Jedna ciemna rzeczywistość po drugiej. Czułam się uwalniana. I w końcu poznałam coś, czego nigdy w życiu nie doświadczyłam. Nawet teraz, gdy o tym mówię, rozklejam się… Poznałam, czym jest pokój serca. Czułam się uwolniona, lekka. Całe życie byłam sparaliżowana lękiem i nie wiedziałam, że istnieje takie uczucie! 


Ja czuję, jakbym zwiała z obozu koncentracyjnego, w którym spędziłam trzydzieści lat życia.

 

Jakaś unia musi być [Franciszek Kucharczak]

Nieżyjący już ksiądz, wielki oryginał, miał w zwyczaju śpiewać rozbudowane wezwania modlitwy powszechnej własnego pomysłu. Na przykład: „Módlmy się za naszego księdza Janusza, któóóry wychowuje kleryków w seminarium, aaaale czy on to dobrze robi, tego ja nie-e wieeeeem”. Przypisuje mu się też taką modlitwę: „Móóódlmy się za perszingi przelatujące nad Polską, aby im nie zabrakło pali-i-waaaa”.

Cóż, wielu jest takich, którzy sądzą, że Polska może być pośrodku, i nic się nam nie stanie. Że wszelkie rakiety – bojowe czy duchowe – przelecą nad naszymi głowami, a my z Rotą na ustach niezłomnie podążać będziemy do kościołów. Dlatego nie musimy, a nawet nie możemy zawierać politycznych sojuszy, zwłaszcza ze zgniłym Zachodem, bo zgnijemy razem z nim. Oni nas zdeprawują, rozkupią naszą ziemię i wyrwą Boga z naszych serc.

Jeśli tak, to ja pytam, jak to się stało, że najbardziej chrystianofobiczny rząd (Millera) i najbardziej lewicowego prezydenta (Kwaśniewskiego) wybraliśmy, gdy jeszcze nie byliśmy w Unii Europejskiej?

Mija 10 lat od naszego wejścia do UE. W referendum akcesyjnym byłem „za” i byłbym również dzisiaj – nie dlatego, że tak mi się podobają „brukselskie porządki”, lecz dlatego, że – jak widać – my, Polacy, potrafimy sami siebie załatwić na cacy zupełnie bez pomocy Zachodu.

Nemal cały kolejny, powiększony numer specjalny „Gościa Niedzielnego” poświęcony jest Janowi Pawłowi II i Janowi XXIII. 

 

Oto fragmenty wybranych tekstów:

 

Na wirażu historii [George Weigel]

 

Historyk może zidentyfikować kluczowe postaci, których życie było swoistym uosobieniem przejścia z jednego do drugiego okresu historycznego i sposobu przeżywania katolicyzmu. Ambroży i Augustyn uosabiali przejście od pierwotnego Kościoła do Kościoła Ojców. Albert Wielki i Tomasz z Akwinu stworzyli warunki dla przejścia od katolicyzmu patrystycznego do chrześcijańskiego średniowiecza. Karol Boromeusz i Ignacy Loyola byli postaciami przełomowymi między chrześcijaństwem średniowiecznym a katolicyzmem okresu kontrreformacji. Karola Wojtyłę można uznać za „łącznik” między Kościołem kontrreformacji i Kościołem nowej ewangelizacji, czyli nowym sposobem przeżywania katolicyzmu. On właśnie się rodzi, w dużej mierze dzięki pontyfikatowi Jana Pawła II.

 

Apostoł Bożego Miłosierdzia [ks. Tomasz Jaklewicz]

 

Jan Paweł II nie tylko doprowadził do przekazania światu orędzia Miłosierdzia, które usłyszała siostra Faustyna, ale wyniósł ją na ołtarze i ustanowił Święto Miłosierdzia. On sam był apostołem Bożego Miłosierdzia. Drugą swoją encyklikę, ogłoszoną 30 października 1980 r., poświęcił w całości Bogu „bogatemu w miłosierdzie”. Zawarł w niej nauczanie, które było inspirowane „Dzienniczkiem”, ale było także owocem jego przemyśleń dotyczących ojcostwa Boga i ojcostwa w ogóle. Encyklika „Dives in misericordia” być może najbardziej ze wszystkich ukazała jego duszę duszpasterza.

 

Świadectwo kardynała Bergoglia [zeznanie z procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II]

 

W moich osobistych rozmowach, które następnie prowadziłem ze sługą Bożym, znalazłem potwierdzenie tego, że on pragnął przede wszystkim słuchać swego rozmówcy bez zadawania pytań. Nawet jeśli na koniec nieraz to robił, widać było jasno, że nie miał żadnych uprzedzeń. W ten sposób rozmówca czuł się w jego obecności swobodnie, papież obdarzał pełnym zaufaniem i ten, z kim rozmawiał, to czuł. Odnosiło się wrażenie, że nawet wówczas, gdy nie do końca zgadzał się z tym, co było mówione, nie dawał tego absolutnie nikomu odczuć, po to właśnie, by jego rozmówcy czuli się swobodnie. Jeśli chciał o coś spytać czy coś wyjaśnić, robił to na końcu. Inna rzecz, która mnie zawsze uderzała w Ojcu Świętym, to jego pamięć, powiedziałbym, wręcz nieograniczona. Pamiętał miejsca, osoby, sytuacje, o których dowiadywał się także w czasie swoich podróży. Świadczyło to o tym, że przykładał wagę do każdego wydarzenia, a szczególnie do ludzi, których napotykał na swej drodze.

 

Usłyszałam: „Wstań!” [wywiad z Floribeth Morą Díaz]

 

Zbudziłam się i nagle usłyszałam głos: „Wstań, nie lękaj się!” – mówi Floribeth Morą Díaz, której uzdrowienia zostało uznane za cud, wymagany do kanonizacji Jana Pawła II. - Transmisja Mszy beatyfikacyjnej z Watykanu zaczynała się o drugiej w nocy czasu kostarykańskiego. Zażywałam leki uśmierzające ból i uspokajające, po których zwykle mocno spałam, ale bardzo chciałam oglądać tę transmisję, więc nie zasnęłam. Po transmisji jednak zapadłam w głęboki sen. Kiedy się zbudziłam, usłyszałam ten głos. Spojrzałam na gazetę i odniosłam wrażenie, jakby ręce papieża wysunęły się z gazety, przytrzymały moje ramiona i pomogły mi się podnieść. Nie bardzo wiedziałam, co się dzieje. Poszłam do kuchni i odkręciłam wodę nad zlewozmywakiem, żeby pozmywać naczynia tak jak wtedy, gdy byłam zdrowa. Mąż wszedł do kuchni i aż krzyknął: „Co ty robisz? Przecież powinnaś leżeć”. A ja odpowiedziałam: „Czuję się dobrze”. Bo rzeczywiście tak było.

 

Wszystkie cuda Papieża [wywiad z Andreasem Englischem]

 

Gdy pod koniec lat 80. XX wieku przyjechałem do Włoch, nie byłem wierzący. O Kościele nie miałem najlepszego zdania. Uważałem, że nie postępuje on według nauk Chrystusa. Także o papieżu myślałem, że to stary reakcjonista o złej woli. Ale już pierwsze nasze spotkanie zaczęło zmieniać moje podejście – mówi Englisch.

 

Cuda wokół niego działy się jeszcze za jego życia. Jak w 1986 roku, kiedy na karaibskiej wyspie Saint Lucia pobłogosławił śmiertelnie chorego chłopca, który wyzdrowiał.

 

Rozmawiałem z wieloma ludźmi, którzy twierdzili, że te wydarzenia po prostu nie miały prawa zaistnieć. Jan Paweł II nie chciał, by za jego życia o tym mówiono. Po jego śmierci poleciałem na tę wyspę, by zbadać sprawę. Pokazano mi młodego człowieka, który w niewytłumaczalny sposób wyzdrowiał, mimo iż mając dwa lata, był śmiertelnie chory. Rozmawiałem z lekarką, która się nim zajmowała – twierdzi, że to niemożliwe, co się tam działo. Myślę, że to znak dla ludzi, że Bóg istnieje. Takich wydarzeń było więcej, zresztą wiele kamieni milowych pontyfikatu Jana Pawła II uważam za cuda.

 

Papieskie cuda [Joanna Bątkiewicz-Brożek]

 

Choć do kanonizacji Jana XXIII nie zatwierdzono drugiego cudu, od śmierci papieża wydarzyło się ich tysiące. A przypadek, który posłużył do beatyfikacji, był wstrząsający. – Papież stał przede mną jak żywy. Przycisnął ręką mój brzuch i kazał wstać – mówiła uzdrowiona Caterina Capitani.