Nasza strona wykorzystuje pliki cookies, które są zapisywane przez przeglądarkę na dysku twardym użytkownika w celu ułatwienia poruszania się po witrynie oraz dostosowania Serwisu do preferencji użytkownika. Istnieje możliwość zablokowania zapisywania plików cookies poprzez odpowiednią konfigurację przeglądarki internetowej, jednak blokada ta może spowodować niepoprawne działanie niektórych funkcji w serwisie. Brak zmiany ustawień przeglądarki internetowej na blokowanie zapisu cookies jest jednoznaczne z wyrażeniem zgody na ich zapisywanie.  Więcej o "cookies"
 

koncert 1.jpg

   Tegoroczny sierpniowy koncert na cześć Najświętszej Maryi Panny zgromadził wyjątkową publiczność, bo przede wszystkim wielbicieli śpiewu księdza Pawła Sobierajskiego, który przyjechał do nas z najwybitniejszymi studentami klasy wokalnej Akademii Muzycznej w Katowicach.


   W murach chechelskiej świątyni, przy akompaniamencie fortepianowym p. Mirelli Malorny-Konopki, zabrzmiały znane i lubiane arie oraz pieśni, dobrane ze szczególną dbałością pod względem treści. Zabrzmiały największe przeboje cenionych kompozytorów (Ba! Można powiedzieć szlagiery muzyczne). Tak więc, mogliśmy wzruszyć się przy dźwiękach Etiudy E-dur Fryderyka Chopina ze słowami napisanymi przez anonimowego autora, bądź, jak twierdzą niektórzy, przez Mariana Józefowicza. Ach, jak tkliwie zabrzmiało wspomnienie wiosny, kiedy „w wiośnie było tak radośnie”, a teraz „Minionych chwil nie wrócisz już. I wiosny żal…”. Z tą porą roku nieodzownie związane są ptaki, słońce i, rzecz jasna, miłość. Dlatego tak naturalnie zabrzmiało kolejne wyznanie: „Gdybym ja była słoneczkiem na niebie” i „Gdybym ja była ptaszkiem z tego gaju”. Słuchanie tych ponadczasowych utworów przeniosło słuchaczy w krąg marzeń i wspomnień o miłości (o której niezwykle romantycznie śpiewał ks. Sobierajski – Między nami nic nie było, prócz wiosennych marzeń zdradnych, prócz tych woni, barw i blasków...). O zaletach mężnych niewiast, niedocenianych przez mężczyzn, można było dowiedzieć się z „Arii Hanny” ze „Strasznego Dworu”. Z tej samej opery dane nam było usłyszeć jeszcze jeden, znakomity utwór: „Arię z kurantem” opowiadającą o nawiedzonym zegarze i portretach przodków, którzy „Przy obcych, w nocnej dobie, wyłażą z ram”. Jeśli ktoś nie poczuł się wystarczająco przerażony, to oryginalna puenta powinna rozwiać wszelkie niedomówienia: „Boisz się? Nie? Zażyj tabaki!”.


   Przekaz wyjątkowo trafił do publiczności, ponieważ nagrodzony został gromkimi brawami. Zresztą, co tu dużo mówić! Brawa milkły tylko w czasie śpiewu i arcybłyskotliwego słowa wygłaszanego przez ks. Sobierajskiego, który swoją refleksją w brawurowy sposób łączył w całość treść zaprezentowanych utworów, wplatając między narrację muzyczną żartobliwe opowieści o przewróconym ulu, czy łysinie i peruce proboszcza (nie, nie była to opowieść o naszym duszpasterzu. Włosy księdza Marka, póki co, mają się całkiem dobrze).


   Na zakończenie wszyscy wykonawcy odśpiewali wspólnie 2 zwrotki pieśni „Legiony to żołnierska nuta” i tym akcentem zakończyli swój popis.
   Kwiatom, życzeniom i podziękowaniom nie było końca. Słuchacze z żalem żegnali tak wybitnych artystów. Słowo końcowe wygłosił ks. Marek Szeląg, powierzając cały ten wieczór Matce Bożej w modlitwie „Pod Twoją obronę uciekamy się Święta, Boża Rodzicielko...”.
                                                                                                                       I.Ś.